Odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania:

→ To miejsce będzie sukcesywnie uzupełnianane o wszelkie nurtujące Was kwestie. Przypominamy jednak, że większość odpowiedzi znajdziecie w zakładkach, które stworzyłyśmy dla Was. My wiemy, jakie realia panują na blogu, nie musimy tego czytać – wszystko to, co napisałyśmy jest po to, aby nie wprowadzać chaosu i każdy był traktowany równo. Będziemy więc wdzięczne, jeśli przed poruszeniem kolejnego – często wyimaginowanego problemu – zerkniecie w linki. W końcu ilość członków danej rasy macie w Limitach, natomiast Bestiariusz dokładnie wyjaśnia każdą istotę nadprzyrodzoną, jej genezę, możliwości, sposób bycia, odżywiania, czy nawet rozmnażania. (:
1. Na świecie nie istnieje wiele takich miasteczek jak Saint Arnaud i ono wcale NIE jest najstarsze. W Nowej Zelandii jest tylko to jedno – właśnie Saint Arnaud; w Australii nad Jeziorem Amadeusza; w Europie są trzy (ukryta wioska na fiordach norweskich, miasteczko w szkockich Grampianach oraz, tysiącletnia, największa wieś dla istot nadprzyrodzonych – Dezmir w Rumunii na Wyżynie Siedmiogrodzkiej, w okręgu Kluż – historyczna Transylwania); w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajdują się dwa (bagna Luizjany, Spirit Lake Reservation w Północnej Dakocie); w Kanadzie również powstało po II wojnie światowej jedno takie miasteczko – na śnieżnych stepach Yukon, podobnie jak w Ameryce Południowej – w gwatemalskim lesie tropikalnym i mieszają tam jeszcze przedstawiciele kultury majów (jest to pierwsze i najstarsze takie miejsce na świecie); w Azji istnieją również trzy: rosyjskiej (część azjatycka) tundrze nieopodal Magadanu, niemal tysięczna dzielnica Bangladeszu oraz autonomiczne miasto w japońskim Lesie Aokigahara; Afryka zaś posiada jedną osadę w At Tirah nad Nilem. 
2. Można stworzyć wilkołaka, który nie zawsze należał do watahy z Saint Arnaud. Musi on jednak przynajmniej cztery-pięć lat mieszkać w okolicy, mieć status tak zwanego „Wolnego Strzelca” i po zdobyciu zaufania przez pobratymców i udowodnieniu, że zależy mu na ogólnym dobru – zostać pełnoprawnym członkiem grupy. Samotne wilki jednak nie mają prawa do pracy w miasteczku. → Co za tym idzie: wszystkie wilkołaki żyją w watasze, bo też stadnymi stworzeniami są, dlatego jest bezwzględny zakaz mieszkania z daleka od obozowiska, na uboczu etc. (chyba, że chodzi o „Wolnych Strzelców”, których ilość jest ograniczona)
3. Wilki, oprócz Alf i Bet, nie mogą wracać do ludzkiej postaci w czasie pełni (są ubezwłasnowolnione). Im starsze (czyli na pewno nie dwudziestoletnie wymoczki po pierwszej przemianie), tym bardziej kontrolują też przebywanie pod postacią wilka poza pełnią (to wymaga jednak energii i dużej ilości zjedzonych zwierzęcych serc, więc raczej się w to nie bawią). Poza pełnią, pod ludzką postacią, są super silni, super szybcy i w ogóle super i pro (nie tak jak wampiry, bo te są jak cienie, ale wilczki też swoje potrafią).
4. Nie będzie kolejnych wyborów do Rady Miasta, bo nie chcemy pozbywać się Szarlotki i Andrzejka. Tak naprawdę jednak, sondy nie zrobimy (bo pewnie głosów byłoby więcej niż jest autorów, a wypowiedzi pod postem na blogu byłoby oszukańcze, bo widomym jest, że ludzie typowaliby znajomych, a nie osoby „kompetentne”). Plus, wśród czarownic trzeba byłoby przeprowadzić Próby, czego też się nie da zrobić. Gdyby zaś wybrała administracja – byłoby też to mocno nie fair. Niestety, jesteśmy gorsi niż PKW i ich zaginione karty.
5. Do przemiany wilkołaka nie może dojść przez przypadek – po ukończeniu dwudziestego roku w życiu, w najbliższą pierwszą pełnie po raz pierwszy staje się wilkiem. Od tej reguły nie odstępstw. Przypominamy jednocześnie, że jeśli jest się dzieckiem „rodziców mieszanych” przemiany w ogóle nie wchodzą w grę. Jeśli chodzi o osoby ugryzione – cierpią do momentu pierwszej pełni, ale nie mają żadnych specjalnych zdolności. W momencie, kiedy zostały ugryzione przed dwudziestym rokiem życia to i tak wcześniej się nie zmieniają. 
6. Chcemy uczulić Was w kwestiach przyjezdnych (bo dużo niejasności się w związku z tym pojawia). Mianowicie, osoba, która dopiero co przyjechała do Saint Arnaud nie ma najmniejszych szans na znalezienie pracy ad hoc (chyba że dziedziczy schedę po zmarłym członku rodziny – jesteśmy w stanie zaakceptować takie wyjaśnienia). Przyjezdny, to przyjezdny – turysta, osoba wynajmując (najlepiej, ale nie jest to konieczne) pokój w Utopii i ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia, co też wyczynia się w miasteczku. Istotnym też jest fakt ewentualnych wyjazdów i powrotów Waszych postaci: coś takiego nie powinno mieć miejsca. Burmistrz nie zezwala na opuszczanie Saint Arnaud i tym bardziej nie pozwoliłby na powrót tam (nawet przy wstawiennictwie kogoś znanego i powszechnie lubianego i szanowanego). Pamiętajcie, że podróże nie wchodzą w grę, bo przecież przypadkiem na jaw mogłoby wyjść, że w górach żyją wampiry, w lasach wilkołaki, a bimber pędzą czarownice – a tego nie chcemy. 
7. Zauważyłyśmy, że bywają również pewne komplikacje jeśli chodzi o zawody Waszych postaci, chociaż w Miejscach i zawodach szczegółowo opisałyśmy możliwe wakaty i prace, jakie mogą wykonywać przedstawiciele poszczególnych ras. Pamiętajcie, że te kwestie muszą być w miarę realne – szefem czegoś ani administratorką, czy lekarzem nie będzie osoba, która ma dziewiętnaście lat. Jeśli zaś chodzi o pracę w przychodni, jak pisałyśmy w zakładkach, nie ma konieczności dwudziestu ośmiu fakultetów, habilitacji i orderu walki z ebolą – pod tym względem Saint Arnaud to średniowiecze, w którym wiedza przekazywana jest z pokolenia na pokolenie poprzez praktyki. Ponadto, nie można mieć dwóch zawodów (chyba że oba są na pół etatu – co również jest uwzględnione), a jednoosobowy biznes oznacza, że jedna osoba jest sterem, kapitanem, okrętem, załogą, majtkiem i szczurem okrętowym. Podkreślamy (znowu), że łowca oprócz bycia łowcą (a co za tym idzie prowadzenia „Żniwiarza”) nie ma prawa do żadnej innej pracy (bo inaczej chronienie mieszkańców nie byłoby wystarczająco efektywne. Pamiętajcie, prosimy!, że pracownicy „Gościńca” też nie są mile widziani w centrum miasta i nie mogą podejmować, oprócz dzielenia się swoimi ciałami, żadnych innych prac. Ludzie wiedzą, kto należy do domu Lolo. 
8. Pamiętajcie, że wilkołaki i czarownice są raczej samowystarczalne, podobnie jak wampiry (im wiele do szczęścia nie potrzeba oprócz krwi i chędożenia) i mimo wszystko ludzie krzywo na nich patrzą (i vice versa), więc raczej nie chodzą do sklepów – chyba, że akurat coś sprzedają, ale sami sprzedawcami raczej być nie mogą.

Jeśli macie jeszcze jakieś kwestie, których nie rozumiecie, pytania, czy propozycje – zapraszamy pod zakładkę Burmistrza. Chętnie i zawsze postaramy się pomóc i rozwiać wszelkie wątpliwości oraz rozwiązać problemy. (: